Człowiek od zawsze szukał sposobów, by opuścić codzienność i wejść w inny wymiar doświadczenia. Dawniej były to szamańskie rytuały, bębny, taniec, zioła i ceremonie mające wywołać trans. Dziś pojawia się nowa droga - technologia. A wśród niej szczególne miejsce zajmuje lot FPV.
Kiedy zakładasz gogle FPV, świat wokół ciebie gaśnie. Zostajesz sam ze sobą i z obrazem, który nagle staje się twoim nowym ciałem. To doświadczenie nie przypomina zwykłej zabawy - jest jak wejście w alternatywną rzeczywistość, w której twoje „ja” przestaje być ograniczone skórą i kośćmi.
Lot staje się podróżą - nie tylko przez przestrzeń, ale także w głąb świadomości.
FPV łatwo porównać do stanów transowych. Umysł przestaje analizować, a skupia się całkowicie na obrazie. Czas zwalnia lub przyspiesza, poczucie ciała znika, a pozostaje tylko ruch, przestrzeń i obserwacja.
Nie jest to przypadek. Podobnie jak szamani używali bębnów, rytuałów, tańca i ziół, by wejść w inne stany świadomości, współczesny pilot FPV może wchodzić w rodzaj transu przez połączenie ruchu i obrazu. Lot z muzyką w słuchawkach może potęgować to doświadczenie - wtedy ruch drona staje się rodzajem tańca w przestrzeni, a każdy zakręt, nurkowanie czy wzlot w powiązaniu z rytmem rytmem, prowadzi do innego świata - muzyki i ruchomego obrazu.
FPV to nie tylko latanie maszyną. To narzędzie, które paradoksalnie zbliża nas do samych siebie. Maszyna nie rozprasza, ale wyostrza uwagę. Nie odciąga od wnętrza, ale wręcz prowadzi do jego centrum.
Czy więc dron jest tylko zabawką? A może jest lustrem świadomości, w którym można zobaczyć coś, co na co dzień ginie w zgiełku życia?
Lot FPV może być odbierany jako nowoczesna forma podróży szamańskiej - nie w dymie ognia i rytuale bębnów, ale w obrazie cyfrowej kamery i rytmie muzyki. I choć narzędzia się zmieniły, cel pozostaje ten sam: dotrzeć bliżej do siebie.
Być może właśnie w tym tkwi największa tajemnica FPV - że pod pozorem technologii ukrywa się brama do najbardziej ludzkiego doświadczenia.